Wywiad z Dagmarą Świerkowską

kwi 19, 2023 | Blog

Fundacja Sztuka Wolności od 2022 roku współorganizuje olsztyńskie eliminacje do Ogólnopolskich Mistrzostw w Slamie Poetyckim. Czy wiecie, że istnieją także Mistrzostwa Europy w Slamie Poetyckim, a ostatnią instancją są Mistrzostwa Świata – World Poetry Slam Championship, na które kwalifikuje się 40 osób ze wszystkich kontynentów. Jednym z nich był… olsztyński poeta o pseudonimie Smutny Tuńczyk, były członek Klubu Literackiego, który w Olsztynie prowadzi Michalina Janyszek.* Dziś prezentujemy rozmowę Michaliny Janyszek z Dagmarą Świerkowską**, z której dowiecie się m.in. o przygodach Smutnego Tuńczyka na World Poetry Slam Champions w Brukseli.

1.Czym są Mistrzostwa Polski w Slamie? Od kiedy je organizujecie? Jaka idea im przyświeca?

Pierwsze Ogólnopolskie Mistrzostwa Slamu Poetyckiego odbyły się w 2017 roku, wówczas stanowiły część festiwalu Poznań Poetów. Pierwsze trzy edycje urządzaliśmy jako część tego wydarzenia, natomiast od 2020 roku jesteśmy samodzielnym wydarzeniem. Zaczynaliśmy od jednego dnia, by z czasem rozrosnąć się do trzech, a następnie do siedmiu dni. W tym roku również planujemy zorganizować tygodniowe wydarzenie.

Chcemy przede wszystkim, by slam był spotkaniem wszystkich miast. Traktujemy go trochę jak zjazd rodzinny, na którym spotykamy się z reprezentantami polskiej społeczności, których nie widzieliśmy od dawna. To jest dla nas wspaniałe, że z osobami, które biorą udział w finale, przyjeżdżają do Poznania też przyjaciele, organizatorzy, jakaś grupa wsparcia. W mojej głowie ciągle jest wielki stół, przy którym siadamy wszyscy i rozmawiamy o slamie, trochę o taki trudno teraz, gdy publiczność stanowi kilkaset osób, ale zawsze na pierwszym miejscu będzie wspólnota, robienie razem, może trochę oddolnie. Dopiero później nagrody, na końcu zaś rywalizacja.

Ja życzę sobie samej, bym podczas tych Mistrzostw znowu musiała liczyć do przynajmniej stu trzydziestu i biegać po schodach aż do zakwasów. Dla mnie finaliści są super ważni, ale dużo ważniejsi są Ci, którzy na ten finał przychodzą, przyjeżdżają z całej Polski, odnotowują w swoich planach urlopowych. Słuchają, wzruszają się, oddają całą swoją życzliwość. Ci ludzie tworzą slam w Polsce!

2. Jak wygląda slam na poziomie Mistrzostw Świata?

Mistrzostwa Świata – przynajmniej te organizowane przez World Poetry Slam Championship – to wydarzenie, które próbuje zachować proporcje pod względem udziału reprezentantów wszystkich kontynentów. Bierze w nim udział ponad 40 osób reprezentujących swoje kontynenty, z czego tylko dziesięcioro mieszkańców Europy. Jest to reprezentacja utworzona z osób, które zajęły od pierwszego do dziesiątego miejsca w trakcie Mistrzostw Europy. Kwalifikacja dla Smutnego Tuńczyka była dla nas czymś niesamowitym i niespodziewanym – reprezentacja Polski pojawia się na Mistrzostwach Europy każdego roku, ale dopiero w 2021 uzyskaliśmy kwalifikację do Mistrzostw Świata.

Jak wygląda taka międzynarodowa scena slamerska? Uczestniczki i uczestnicy slamu poruszają podobne kwestie, ze względu na obecność osób z Afryki, Ameryki Południowej czy Kanady, dużo uwagi poświęcono w 2022 roku perspektywie postkolonialnej, która na turniejach niższej rangi się nie pojawia. Dominowała duża otwartość, ludzie komunikowali się ze sobą w wielu językach, mieliśmy okazję spędzać ze sobą sporo czasu, ponieważ w tygodniu mistrzostw codziennie od rana trwały próby nagraniowe.

Poziom uczestników jest bardzo wysoki, poruszane są najczęściej zagadnienia tożsamościowe, niektóre osoby do perfekcji opanowały posługiwanie się melodycznością języka, budują wypowiedzi wykorzystując liczne elementy parajęzykowe, ich ciało staje się instrumentem. Warto zauważyć, że osoby te najczęściej występują w językach narodowych, przy czym w ich sytuacji to najczęściej język „kolonializatora”, nie wykorzystują swoich etnicznych języków kontaktowych. Smutny Tuńczyk prezentował tekst w języku polskim, jego melodia bardzo spodobała się odbiorcom, a mieszkańcy innych kontynentów mówili, że słyszeli go pierwszy raz w życiu. Niektórzy z uczestników byli przekonani, że w Polsce językiem urzędowym jest angielski, natomiast występ Tuńczyka w języku polskim jest przejawem patriotyzmu czy chęcią podkreślenia korzeni. Wtedy zrozumiałam, że mamy coś cennego – nasz język kontaktowy, który może służyć też tworzeniu. Nigdy o tym nie myślałam w taki sposób, pomimo zakutych w głowie dat z historii rozwoju słowiańskich języków narodowych i ich znaczenia w kontekście kodyfikacji i uznania odrębności. Wróciliśmy bogatsi o świadomość posiadania języka.

Udział w międzynarodowych mistrzostwach jest przede wszystkim doświadczeniem wielokulturowości, prezentacją najważniejszych stanowisk aktywistycznych, deklaracją wartości. Slamer jest jeden, pewnie, ale to, co mówi, odbija często perspektywę innych mieszkańców jego kraju. Mówi więc w imieniu narodu.
Smutny Tuńczyk na Mistrzostwach przedstawił wiersz pod tytułem „Cisza” czy mówienie o doświadczeniu niesłyszenia jest jakąś narodową kwestią? Pewnie można zinterpretować to w kluczu przekrzykiwania się, niechęci do wysłuchania czyjegoś stanowiska, zwielokrotnionej i przesadnej emocjonalności, nieumiejętności słuchania i słyszenia głosów innych. Ale to już tylko moja interpretacja.

Jeśli chodzi o aspekt organizacyjny, to wiadomo, że w wypadku takich wydarzeń, znacznie bardziej rozbudowana jest infrastruktura. Potrzeba wielu miejsc noclegowych, koordynacji lotów, współpracy z ambasadami oraz dużego wsparcia finansowego, a także partycypacji mniejszych, miejscowych organizacji pozarządowych. Ci lokalsi są bardzo ważni z dwóch powodów – dobrze znają strukturę miasta, są więc świetnymi hostami, ale też często są związani ze światem poezji, kreatywnego pisania, szeroko rozumianego aktywizmu, co sprawia, że mogą zaprezentować osiągnięcia swoich organizacji. Będąc na Mistrzostwach w Belgii, odwiedziliśmy Leuven, gdzie w pofabrycznych budynkach działa strefa dla NGO’sów, a w jednym z pomieszczeń odbywają się regularne warsztaty dla młodzieży i seniorów – SeniorenSlam. Ci seniorzy nie zajmowali się twórczością słowną przez całe życie, a teraz czerpią z tego ogromną radość. Czują się poetami, ale są też bardzo żywo zainteresowani twórczością innych. Dużo czytają, mają swoich ulubionych twórców narodowych i międzynarodowych, a co najważniejsza – przyjeżdżali codziennie z Leuven, by oglądać półfinały i finał mistrzostw.

Jeśli myślę o poezji w ogóle, to właśnie takiej, która oferuje ludziom coś więcej niż wydanie tomu w nakładzie 200 egzemplarzy czy miraż naprawdę wielkiej nagrody literackiej. Myślę wówczas o pisaniu, które pozwala ludziom być z innymi ludźmi, wspólnie tworzyć, powiedzieć sobie, że dzisiaj będzie na poważnie, bo chcę mówić o tęsknocie za swoją córką, która wyjechała do innego miasta i nie ma dla mnie czasu, a za tydzień będę śmieszkować i pisać erotyki o majtkach w kropki, które pozwolą powspominać mi młodość.

3. Czym tegoroczna poznańska impreza będzie się różnić od poprzedniej?

Staramy się zachować względną rutynę w organizacji Mistrzostw. To, co możemy potwierdzić na tym etapie, to układ znany z minionego roku. Mistrzostwa będą tygodniowym festiwalem – rozpoczną się od sobotnich eliminacji ostatniej szansy, w trakcie tygodnia pojawią się różne propozycje warsztatowe, filmowe oraz spotkania, natomiast zwieńczeniem będzie finał, który odbędzie się w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu – tradycyjnie z koncertem.

W minionym roku pojawiły się głosy, że takie rozstrzelenie nie jest najlepszy pomysłem, dla nas jako organizatorów ma natomiast ogromny sens – dajemy osobom zakwalifikowanym do Mistrzostw podczas turnieju ostatniej szansy możliwość przygotowania wystąpień finałowych, co nieco wyrównuje możliwości wszystkich finalistek i finalistów.

Zeszłoroczny tydzień był też dla nas czasem ciekawych spotkań z osobami, które zdecydowały się przyjechać do Poznania na dłużej. Tamtą edycję traktowaliśmy pilotażowo, w tym roku pojawi się więcej wydarzeń towarzyszących.

4. Jesteście slamerami i organizatorami literackich pojedynków, w której roli czujecie się lepiej?

Przede wszystkim odeszłabym od słowa pojedynek. Mam wrażenie, że ono budzi w ludziach obawę przed przegraną, byciem gorszym, a w slamie nigdy nie chodziło o to, kto będzie lepszy, a kto gorszy. Slam można odczytać jako zawody, pewnie, tak to widział Marc Kelly Smith, a szerzej tak ukształtowana jest kultura europejska, począwszy od antycznych agonów. My mamy takie skłonności, zgoda, ale gdybyśmy zrozumieli, że ta rywalizacja aktywizuje w pewien sposób publiczność, a nie jest wymierzona w nas, nie jest naszym polem walki, to może nie pojawiałyby się te kontekstowe wypowiedzi o dramatycznych walkach, hardej rywalizacji czy pojedynkach na noże.

Slam taki się stał w niektórych miastach, nie będę temu zaprzeczać, ale jak przy każdej negatywnej tendencji, winą jest brak dobrej komunikacji. Może gdyby nie hasło „Przyjdź pokrzyczeć na poetów”, nikt nie czułby się sprowokowany do agresji, może gdyby nie „Rzeźnia literacka”, to nikt nie chciałby robić „masakry” z przeciwnikami. Ja na te emocje patrzę okiem językoznawczyni i uważam, że slam w Polsce popełnił wiele błędów, powielił w pewnym sensie drogę Def Poetry Jam z HBO, chciał się skomercjalizować na niekoniecznie etycznych hasłach. Już od wczesnych lat dwutysięcznych było wiadomo, że to nie będzie właściwa droga do budowania równości i rozwoju gatunku. Mieliśmy case study ze Stanów, ale go nie wykorzystaliśmy. Czy slam taki musi być? Według mnie nie, ja zwykle wiele się uczę z wystąpień, które słyszę na slamach. Oczywiście najbardziej lubię manifesty, bo traktuję slam jak społeczny barometr. Czy slam jest niebezpieczny? Nie czuję tego w Poznaniu. Cieszy mnie obecność osób przychodzących na warsztaty kreatywnego pisania, później te nowe osoby przychodzą na slam i robią perfo z czegoś, co napisały w skupieniu kilka tygodni wcześniej. Ostatnio usłyszałam najpiękniejszy list miłosny skierowany do dziewczyny. Autorką była slamerka Kora. Ktoś powiedziałby może, że był zupełnie wtórny, ja widziałam te błyszczące oczy i pewność, że to jest to miejsce i ten czas.

Na pytanie, które zadajesz odpowiedź jest jedna – dywersyfikacja. Moim zdaniem, by funkcjonować w jakimkolwiek środowisku, trzeba pełnić kilka ról – interesować się twórczością innych, tworzyć platformę do wspólnego dzielenia się tą twórczością, ale też samemu doskonalić swój warsztat. Te role (i pewnie jeszcze kilka innych) tworzą jakiś organizm, ale by on mógł funkcjonować, musi być tworzony przez ludzi, którzy będą chcieli się w jego działanie włączyć. Oczywiście nie każdy może i chce zaangażować się we wszystkie formy działalności, o których tutaj mówiliśmy i to też jest dobre.

Ja łączę rolę organizatorki, badaczki i slamerki. Zdecydowanie większym problemem jest połączenie drugiego i trzeciego, dlatego w czasie, gdy prowadziłam badania terenowe nie występowałam. Teraz też staram się występować na scenach innych niż poznańska, bo tę poznańską współtworzę, z drugiej strony nie mam do siebie pretensji, gdy biorę udział w slamie w Poznaniu – staram się zwykle powiedzieć w pierwszej rundzie coś nowego, to, co chciałabym, by zostało usłyszane. A jeśli przejdę do kolejnej, czytam stare teksty. Nie wchodzę do finału, bo publiczność wie że już to słyszała i woli dać szansę komuś innemu. To, że w Poznaniu tak to działa, jest dla mnie najpiękniejszą rzeczą w slamie – nie głosują po koleżeńsku, głosują, bo coś im się podoba lub nie.

Wywiad powstał dzięki wsparciu spółki Michelin.

Dagmara Świerkowska-Kobus (1994) – doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk o Języku i Literaturze UAM. Zajmuje się genologią lingwistyczną w kontekście zjawiska slamu poetyckiego w Polsce. Reprezentantka Polski na Mistrzostwach Swiata Slamu Poetyckiego w Paryżu w roku 2019 (Coupe du monde Grand Slam Poetry 2019). Zwyciężczyni 15. edycji najważniejszego i najstarszego polskiego festiwalu slamerskiego Spoke’n’Word w Warszawie.
Certyfikowana fundraiserka FAOO. Autorka i koordynatorka projektów realizowanych we współpracy z instytucjami rządowymi i samorządowymi. Dwukrotna stypendystka programów studenckich Fundacji Batorego (2013, 2014). W roku 2021 otrzymała grant PRELUDIUM Narodowego Centrum Nauki na badanie zjawiska slamu poetyckiego w Polsce oraz stworzenie platformy internetowej Wirtualne Archiwum Slamu Poetyckiego (WASP). Redaktorka polskich antologii slamerskich. Zajmuje się literackim zaangażowaniem i dydaktyką poezji współczesnej. Znana jako Awałsia Askrobmysz.

Michalina Janyszek – poetka i animatorka literatury, od 2013 prowadzi warsztaty pracy twórczej przy MOK w Olsztynie. Autorka trzech książek poetyckich, koordynatorka lokalnych slamów poetyckich wraz z Fundacją Sztuka Wolności.