Orange the World

sty 24, 2020 | Blog

Orange the World

sty 24, 2020 | Blog

25 listopada 2019 r. warszawski klub Soroptimist International zainaugurował akcję „Orange the World” mającą na celu eliminację przemocy wobec dziewcząt i kobiet.
W ramach inauguracji klub zorganizował w budynku Zachęty Narodowej Galerii Sztuk Pięknych w Warszawie panel dyskusyjny poświęcony tematyce przemocy wobec kobiet i dziewcząt. W rozmowie wzięli udział psycholożka dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, trenerka rozwoju osobistego Ilona Sobol, wiceprezeska Fundacji La Strada Joanna Garnier, dyrektorka Niebieskiej Linii Renata Durda, komisarz policji Roman Kulik oraz prezeska Fundacji Sztuka Wolności Olga Żmijewska. Różnorodność gości sprawiła, że temat został naświetlony z różnych perspektyw.

Poniżej przedstawiamy tekst autorstwa Olgi Żmijewskiej, na podstawie którego wygłosiła Ona swoje wystąpienie.

Uwikłani w przemoc

 

W związku z akcją Orange the World i tematem przemocy wobec dziewcząt i kobiet nasuwają mi się dwa podstawowe pytania. Dlaczego sprawcy stosują przemoc? Dlaczego ofiary się jej poddają?
W poniższym eseju pokażę, że odpowiedzi dostarczają nam m.in. sposób wychowywania dzieci oraz szeroko pojęta kultura, w którą przemoc jest wpisana i gdzie tak naprawdę wszyscy są ofiarami. Na koniec chcę podać kilka możliwości rozwiązań długofalowych, które mogą przyczynić się do zmniejszenia zjawiska przemocy – nie tylko wobec dziewcząt i kobiet, lecz w sensie ogólnym.

Jestem fundatorką i prezeską Fundacji Sztuka Wolności, którą ufundowałam w celu promowania i poszerzania świadomości o wolności jednostki. Jako kobieta o poglądach feministycznych i równościowych postrzegam wolność przede wszystkim przez pryzmat emancypacji kobiet, którą od kilkunastu lat wspieram swoimi działaniami. Działania te rozwijają także mnie i pozwalają mi zrozumieć własne doświadczenia. Jak wiele osób, ja także doświadczałam różnych form przemocy w przyjmowanych przez siebie rolach społecznych, takich jak dziecko, imigrantka, podwładna, kobieta, młodsza członkini rodziny pochodzenia. Wszystkie te role łączy jeden mianownik – są one przeciwstawiane rolom, które w naszym społeczeństwie uchodzą za wyższe w hierarchii. W kulturze, w której żyjemy, tworzone są takie oto asymetryczne pary: dziecko – rodzic, imigrantka – rdzenna mieszkanka, kobieta – mężczyzna, młodsza członkini rodziny – starsza ciocia/starszy wujek/dziadek itp.

Doświadczenia osobiste oraz praca naukowa skłoniły mnie do refleksji nad tematem przemocy, którą w pewnym momencie życia uznałam za wszechobecną w naszej kulturze. Liczne rozmowy, obserwacje, czy też lektury doprowadziły mnie do konkluzji, iż w Polsce żyjemy w kulturze przemocy i gwałtu. Ich powszechność sprawia, że wielokrotnie nie dostrzegamy, iż stają się one naszym doświadczeniem. Nie jesteśmy także świadome/świadomi, że my także stosujemy przemoc wobec siebie i wobec innych. Stosowanie przemocy idzie bowiem w parze z jej doświadczaniem jako jedno z następstw.

 

Autorytaryzm – od rodziny do państwa

 

Jako kulturoznawczyni naukowo zajmuję się społeczeństwem obywatelskim, religioznawstwem, a także autorytaryzmem oraz powiązaniami pomiędzy nimi. W swojej pracy naukowej zetknęłam się m.in. z dziełami filozofki Hannah Arendt (Korzenie totalitaryzmu) i filozofa Theodora W. Adorno (Osobowość autorytarna), którzy szukali przyczyn społecznych nazizmu zadając pytanie o predyspozycje psychologiczno-społeczne dla współtworzenia totalitarnych i autorytarnych systemów politycznych. Podczas gdy Arendt i Adorno przyjmują szeroką perspektywę z poziomu narodu, państwowości i społeczeństwa, psychoterapeutka Alice Miller wykorzystuje podobne obserwacje i wnioski przenosząc je na grunt najmniejszej komórki społecznej, czyli rodziny.

Alice Miler nazwała obowiązujący także w Polsce pruski styl wychowania Czarną Pedagogiką (Dramat udanego dziecka, Bunt ciała, Zniewolone dzieciństwo). Pojęcie to określa tresurę człowieka do posłuszeństwa wobec autorytetu – poprzez system kar i nagród, kondycjonowanie dziecka, poniżanie, zastraszanie go, przekraczanie jego granic fizycznych i psychicznych oraz stosowanie pogardy jako metody wychowawczej. Równoległa lektura dzieł Adorno, Arendt i Miller daje wielowymiarowy obraz tego, w jaki sposób autorytarny styl wychowania umożliwił, a może nawet uwarunkował, totalitaryzm. W kinematografii w sposób przejmujący pokazał to Michael Haneke w filmie Biała Wstążka.

W nurcie pedagogicznym zwanym Czarną Pedagogiką istotną rolę odgrywa przekraczanie granic fizycznych człowieka. Należą do nich szturchanie czy bicie innej osoby, ale także na przykład zmuszanie dziecka do jedzenia, pomimo że informuje ono, iż nie czuje głodu. Do przekraczania granic fizycznych należy także dotykanie i całowanie dzieci bez pytania o zgodę, a także zmuszanie ich do wchodzenia w kontakt fizyczny z innymi ludźmi (pocałuj ciocię, usiądź babci na kolanach…).

Ciało

 

Dorastanie w atmosferze, w której ktoś inny decyduje o moim ciele, powoduje, że przestaję się z nim identyfikować. Odcinam się od niego i od płynących z niego doznań, które przecież dostarczają nam wielu informacji na temat sytuacji, w której się znajdujemy – informacji pochodzącej z podświadomości. Odcięcie od ciała niejednokrotnie jest wynikiem tresury, jakiej poddawane są już niemowlęcia. Mam na myśli nurt zimnego chowu, gdzie płaczące niemowlę określane jest mianem terrorysty, któremu nie wolno dać za wygraną i któremu należy dać się wypłakać. Psychoterapeuta, twórca bioenergetyki, Alexander Lowen (Miłość, seks i serce, Radość, Lęk przed życiem) opisał tragiczne skutki takiej metody wskazując m.in. na odcięcie umysłu od ciała i doznań z niego płynących.

We wczesnym dzieciństwie człowiek doświadcza sytuacji, w których uczy się nie ufać swojemu ciału. Jest to o tyle tragiczne, że to właśnie ciało potrafi o wiele szybciej niż umysł poinformować o zagrożeniu w sytuacjach społecznych, w których może dojść do nadużyć i przemocy. Osoba niepozostająca w kontakcie ze swoim ciałem nie rozpozna tych sygnałów w porę. Tak właśnie dzieje się w przypadku osób wchodzących w toksyczne, przemocowe relacje. Często są to kobiety. Zmuszanie dziewcząt do interakcji fizycznej z innymi ludźmi jest systematycznym przyzwyczajaniem ich do pogwałcenia ich granic. Naruszanie cielesności wbrew ich woli staje się normalnością, która będzie punktem odniesienia w dorosłych relacjach z mężczyznami. Ponadto, na gruncie tej wypaczonej, skonstruowanej normalności powstają wartości moralne, normy społeczne, a także akty prawne, które są egzekwowane przez państwo. To na tym gruncie tworzone są akty prawne definiujące i sankcjonujące przemoc czy też prawa reprodukcyjne kobiet. Często tworzy je męska większość, której przecież obce jest doświadczenie fizjologii kobiecej. To przejaw naruszania fizycznych granic kobiety na poziomie aparatu państwa.

 

Sprawca-ofiara – dramat, w którym role zostały przydzielone odgórnie

 

Słysząc hasło „przemoc wobec kobiet” myślę o przemocy domowej mężczyzny wobec kobiety, a wiec przemocy w związku. Statystycznie bowiem to mężczyźni częściej dopuszczają się przemocy domowej. Pojawia się polaryzacja: kobieta ofiarą, mężczyzna sprawcą.

Chciałabym poszerzyć tę perspektywę i odejść od zbiorowej stygmatyzacji mężczyzn zwracając uwagę na fakt, że kobieta doświadczająca przemocy doświadcza jej nie tylko bezpośrednio od sprawcy, lecz od całego systemu, w którym ona i sprawca funkcjonują. To kultura, do której jesteśmy przyuczane/przyuczani w toku socjalizacji. W całej tej układance istnieje silna presja kulturowa, którą sprawują różne osoby bez względu na płeć. W społeczeństwie tradycyjnym, w którym autorytet moralny przypada wspólnotom wyznaniowym, istnieje silny nacisk na rodzinę nuklearną (rodzice + dzieci) i jej trwanie za wszelką cenę – także w wypadku przemocy domowej. W Polsce w tej presji dużą rolę odgrywa kościół katolicki. Jest to organizacja o strukturze autorytarnej, która już z założenia od swoich członków i członkiń wymaga posłuszeństwa bezwzględnego i uczy postawy podległej i biernej.

Co do zasady kontrolę społeczną wywierają zarówno mężczyźni, jak i kobiety. W książce Mit Urody dziennikarka Naomi Wolf wyodrębnia jednak system presji społecznej, którą kobiety wywierają na kobietach. Wolf nazywa ją Unią Kobiet. Doświadczające przemocy domowej kobiety ze strony innych kobiet często zamiast wsparcia doznają presji, aby nie zgłaszać przemocy i trwać przy sprawcy w imię dobra rodziny. W tym przypadku to nie żywy człowiek ma prawo do dobrostanu, lecz instytucja społeczna, jaką jest rodzina. Dobro człowieka traci wartość, zyskuje je byt abstrakcyjny. Tutaj także społeczeństwo wydaje się być ślepe na granice fizyczne kobiety.

Przemoc jako następstwo uzależnienia od mieszanki hormonalnej

 

W tym kontekście przyglądam się osobie sprawującej przemoc i zadaję pytanie o powody, jakimi kieruje się sprawca przemocy wobec kobiety. Czy nie płyną one również z systemu? Czy sprawca jednocześnie nie jest także ofiarą, a jego akt przemocy nie jest aby przekazaniem pałeczki w tej okrutnej sztafecie? Alice Miller pisze o tym, że osoby, które doświadczały przemocy, noszą w sobie pogardę. Pogardę wobec siebie samych przejmują od swojego oprawcy, natomiast pogardę wobec innych czują niejako w obronie przed strasznym wstydem. John Bradshaw (Zrozumieć rodzinę, Powrót do swego wewnętrznego domu) mówi tu o toksycznym wstydzie, który osoba doświadczająca przemocy przejmuje od swojego oprawcy. Bowiem oprawca, o ile nie jest psychopatą, czuje wstyd. Wstydzi się swoich czynów, a jednocześnie nie potrafi sobie pomóc i nie potrafi przestać, co według Johna Bradshaw’a może wynikać z faktu, iż przemoc stosowana jest tutaj nawykowo i nałogowo.

Bradshaw wymienia taki rodzaj przemocy jako wściekłoholizm razem z innymi uzależnieniami, takimi jak pracoholizm, alkoholizm czy seksoholizm. Wszystkie one są zaburzeniami i wymagają terapeutyzacji. Podobnie koktajl biochemiczny pojawiający się w mózgu osoby doświadczającej przemocy może działać uzależniająco. Oznacza to, że poczucie bycia ofiarą także może być silnym nawykiem – nałogiem wręcz – który skłania do wchodzenia w relacje, w których pojawi się ten koktajl. Mózg ludzki tworzy stosowne połączenia neuronalne we wczesnym dzieciństwie – często już w życiu płodowym, kiedy matka mogła doświadczać przemocy, a jej ciało wytwarzało hormony stresu. Dla dziecka, które w życiu płodowym tworzy fizjologiczną jedność z matką, taka atmosfera staje się znanym środowiskiem. Przewrotnie i tragicznie to wysoki poziom hormonów stresu i lęku stwarza poczucie bycia w domu, u mamy. Poczucie zagrożenia zostaje oswojone i błędnie interpretowane jako norma.

 

Gender – prawdziwy potwór

 

Rozmowa o przemocy jest z jednej strony rozmową o hierarchiczności, a z drugiej strony – o słabości. Jeśli osoba uważająca siebie za stojącą wyżej w hierarchii stosuje przemoc wobec osoby, która wydaje się być niżej, to jest to wyraz słabości. Pojawia się także pytanie o sprawcę/sprawczynię przemocy – dlaczego to robi? Skąd w tej osobie wzorce przemocy? Czy przemoc nie jest rodzajem wołania o pomoc w okolicznościach, gdy sprawca/sprawczyni nie radzi sobie z sytuacją?

Tutaj na pewno należy wrócić do zagadnienia Czarnej Pedagogiki, której przecież poddawani są także chłopcy, a więc przyszli statystyczni sprawcy. Ich doświadczenie przemocy w toku wychowania często łączy się z wychowaniem zgodnie ze stereotypami płci kulturowej (z angielska gender). To znamienne, że chłopcy i dziewczęta wychowywani są w atmosferze tabu wokół pewnych zestawów emocji. Podczas gdy chłopcy mają przyzwolenie na emocje takie jak złość, gniew, bunt, agresja (skutkujące podziałem w grupie), dziewczęta wychowuje się w przyzwoleniu na emocje związane z troską, współczuciem, dzieleniem się, ustępowaniem, co z kolei przyczynia się do konsolidacji grupy. Już tutaj można upatrywać się zaprogramowania chłopców na wyrażanie agresji – także wobec innych osób – a dziewcząt – na posłuszne ustępowanie i unikanie konfrontacji. W dużym uproszczeniu rzec można, że uwikłanie w płeć, o którym pisze Judith Butler (Uwikłani w płeć), jest jednocześnie uwikłaniem w przemoc i związanym z tym dramatem, w którym role sprawcy i ofiary zostały przydzielone odgórnie.

Wychowanie według stereotypów płciowych także odbywa się dzięki systemowi kontroli. przejawianie cech przypisanych kulturowo płci przeciwnej skutkuje zawstydzaniem w postaci obelg nawiązujących do płci przeciwnej. Już od wczesnych lat stwarzany jest zatem sztuczny podział pomiędzy ludźmi odmiennych płci. Używanie neutralnych słów określających płeć przeciwną jako epitetów w celu zawstydzania czy też obrażania (np. nazywanie płaczącego chłopca dziewczynką) antagonizuje ludzi na podstawie płci. Tam, gdzie powinny płynąć miłość i zrozumienie oraz szczera ciekawość siebie nawzajem, od wczesnych lat życia powstaje konflikt.

Grzeczne dziewczynki kończą w piekle

 

Kobiece doświadczenie przemocy w relacji z mężczyzną może być dla wielu kobiet wynikiem ich doświadczeń z dzieciństwa, ale także ich przekonań o tzw. miłości romantycznej i ich wyuczonej potrzeby łączenia i utrzymania struktury rodzinnej, które zapisane są w ich płci kulturowej. Te czynniki mogą okazać się bardzo silne i wpływać na niemoc kobiety skutkując trwaniem w krzywdzącej ją sytuacji. W polskim społeczeństwie nadal silne są archetypy grzecznej dziewczynkiśpiącej królewny, które nie przejawiają sprawczości, lecz biernie czekają na działania mężczyzny, który rzekomo przyjdzie, wybierze je i wybudzi ze snu. Archetyp Madonny z kolei gloryfikuje doświadczanie cierpienia i cierpliwego poświęcania się dla innych – związku/mężczyzny/dzieci.

We wszystkich tych archetypach kobieta nie istnieje jako wielowymiarowy człowiek posiadający ciało i własną wolę oraz przeżywający emocje. Co więcej, we wszystkich tych archetypach kobieta nie ma głosu. Ona milczy i czeka, zdana na łaskę innych osób. Na tym tle najbardziej tragiczny jest archetyp Madonny oparty na postaci Świętej Marii – kobiety zapłodnionej wbrew swojej woli przez nieznanego sprawcę (tzw. ducha świętego). Zgwałcona kobieta, która rodzi dziecko powstałe w wyniku aktu, na który nie wyraziła zgody, przez kościół katolicki uznana została za świętą. Dla dominującej w Polsce wspólnoty religijnej jest ona najważniejszą patronką Polski stawianą kobietom za wzór. To tutaj należy szukać przyczyn dla bezwzględności prawicy w debacie wokół praw reprodukcyjnych kobiet.

 

Czas na zmianę paradygmatu

 

Przemoc jest systemowo wpisana w nasze zbiorowe doświadczenie i socjalizację, przez którą wszyscy przechodzimy. Zarówno dominujący model wychowawczy, jak i system edukacji bazują na Czarnej Pedagogice i oparte są na założeniu, że młody człowiek wymaga kondycjonowania i tresury, aby stać się pełnoprawną członkinią/pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. Już sama idea stosowania kar i nagród jest z założenia przemocowa, ponieważ wymaga hierarchizacji. Przecież nikt nie stosuje kar i nagród wobec swojej szefowej czy wobec księdza. Te zachowania mają zastosowanie wyłącznie wobec osób, które w umowie społecznej zostały uznane za stojące niżej w hierarchii. Zauważmy, że dotyczy to nie tylko dzieci, lecz także podwładnych, a nawet – osób ubiegających się o azyl czy też osób poszukujących pracy. Często już na poziomie administracji państwowej procedury oparte są na przemocy, poniżeniu i pogardzie.

Ze względu na systemowy charakter przemocy, w której wszyscy pływamy niczym w gorącej lawie, wsparcie potrzebne jest zarówno osobom doświadczającym przemocy, jak i osobom, które ją sprawują. Obydwie strony wymagają terapii, w toku której wypracują w sobie nowe wzorce i nowe połączenia neuronalne. Praca ta będzie mogła mieć powodzenie, jeśli odbędzie się w bezpiecznej, sprzyjającej atmosferze społecznej – z dala od presji i kontroli. Nadszedł czas, aby zamiast autorytaryzmu i hierarchii stosować empatię i uczyć się komunikacji bez przemocy w poczuciu odpowiedzialności za siebie, za innych oraz za wspólnotę, jaką razem tworzymy. Wszakże wolność nieodłącznie powiązana jest z odpowiedzialnością.

Uświadamiając młodych ludzi w ich wolności przekazujmy im świadomość swojej mocy i swoich praw, tak aby zarówno chłopcy, jak i dziewczęta czuli sprawczość i wiarę w siebie, a także znali swoje prawa. To pomoże im myśleć w sposób niezależny, co w połączeniu z empatią da im umiejętność konstruktywnej krytyki i pozwoli ufać swoim ocenom i odczuciom z dala od nakazów płynących od tzw. autorytetów. Ślepe posłuszeństwo wobec osób wyniesionych na piedestał czy to przez administrację państwową, czy to przez wspólnoty wyznaniowe przecież niejednokrotnie może okazać się zgubne i prowadzić do różnego rodzaju nadużyć ze strony osoby zajmującej wyższą pozycję w hierarchii społecznej.

Czarna Pedagogika tworzy ludzi posłusznych, którzy wychodząc z autorytarnych struktur rodzinnych świetnie będą potrafili odnaleźć się w autorytarnych strukturach korporacji i administracji państwowej, a także sami będą takie struktury tworzyli. To jest bowiem ich normalność, z którą mieli styczność od pierwszych dni życia. To jest obszar, w którym osoby wychowane w autorytarnym systemie rodzinnym czują się jak w domu. W nowym paradygmacie pokazujmy młodym osobom obydwu płci, że mają wpływ na swoje życie, na swój los i że mają głos, którego zawsze mogą użyć. Te okoliczności dotyczą wszystkich osób, niezależnie od płci.

Demokracja stwarza dobre warunki dla odejścia od hierarchicznego postrzegania społeczeństwa – nawet jeśli neoliberalizm wymaga hierarchizacji. Moim postulatem jest zmiana paradygmatu i odejście od ślepego podążania za tzw. autorytetami ku ścisłej współpracy ze sobą samą/samym w poczuciu sprawczości oraz empatii wobec innych istot. To wymaga zmiany w podejściu do rodzicielstwa, o czym przejmująco pisała na przykład Jean Liedloff (W głębi kontinuum). Pierwszym krokiem jest zmiana modelu rodziny i odejście od modelu autorytarnego, który przecież znieczula na przemoc i uczy stosowania jej. Konieczne są także reforma edukacji i działania na rzecz świeckiego państwa.

Wymienione książki:

Hannah Arendt, Korzenie totalitaryzmu

Theodor W. Adorno, Osobowość autorytarna

Alice Miler, Dramat udanego dziecka, Bunt ciała, Zniewolone dzieciństwo

Alexander Lowen, Miłość, seks i serce, Radość, Lęk przed życiem

John Bradshaw, Zrozumieć rodzinę, Powrót do swego wewnętrznego domu

Judith Butler, Uwikłani w płeć

Jean Liedloff, W głębi kontinuum